Dokąd zmierza Kościół (refleksje nad codziennością – część II)

Pięć lat temu pisałam na temat rekolekcji prowadzonych przez głośnego księdza z Ugandy – o. Bashobory. Czy coś od tego czasu się zmieniło? Wydaje się, że nic,  więc przypominam przy okazji, to co pisałam wtedy. (https://mariakominekops.wordpress.com/2013/06/27/rekolekcje-z-uzdrowieniami/)

 Teraz szykuje się wielkie spotkanie na Stadionie Narodowym – spotkanie z tymże ojcem, spotkanie po którym niewątpliwie spodziewają się ludzie najróżniejszych rzeczy, nade wszystko uzdrowień.

Nie jest łatwo mówić na temat ludzi pragnących odzyskać zdrowie. Sama ostatnio ciężko choruję i wiem jak to bardzo chce się być zdrowym i jak trudno jest powiedzieć coś w rodzaju:  dobrze, Panie Jezu, niech będę chora i ofiaruje to cierpienie. Ofiarować cierpienie można stosunkowo łatwo, ale dać zgodę na chorobę jest bardzo trudno.

Mało znana u nas bł. Chiara Badano była chora na raka kości. Umarła mając lat 18. Choroba ujawniła się gdy miała 17 lat. Przez rok unieruchomiona w łóżku mówi „tak” Jezusowi Ukrzyżowanemu i Opuszczonemu, łącząc swoje cierpienia z Jego bólem. Powtarza: Dla Ciebie Jezu, jeśli Ty tego chcesz, ja również tego pragnę. Kiedy nie ma już sił fizycznych, mówi: Niczego już nie posiadam, ale mam jeszcze serce, którym mogę kochać.  Swoim rówieśnikom Chiara zostawia przesłanie: Ja nie mogę już biec, ale chciałabym przekazać Wam pochodnię, jak na olimpiadzie. Macie jedno życie, warto przeżyć je dobrze.

Kto z nas potrafi tak teraz powiedzieć? Kto potrafi tak ofiarować się Panu Jezusowi? Nic dziwnego, że Chiara została wyniesiona na ołtarze.

Być może nie będziemy poddani takiej próbie jak Chiara.Być może  mniejsze cierpienia przez nas odczuwane są jako dużo poważniejsze. Jednak jedno jest pewne: każdego dnia Bóg oczekuje od nas powiedzenia Mu TAK..

Powróćmy  do sprawy ewangelizacji na Stadionie. Choć zasadniczo to nie jest ogłaszane jako ewangelizacja, a raczej jako uwielbienie Jezusa na Stadionie (sic!). Uwielbienie z uzdrowieniami. Choć te uzdrowienia są przewidziane na sam koniec spotkania, to one stanowią istotny czynnik całego przedsięwzięcia. Było by na pewno ciekawe zrobić eksperyment – urządzić takie same spotkanie bez zapowiedzi uzdrowień i zobaczyć jaka by była frekwencja.

Wszyscy w dzisiejszym świecie jesteśmy wyjątkowo wrażliwi na swoje zdrowie (przypominam, że wiem cos nie coś o tym, bo sama choruję i cierpię i tez pragnę  powrócić do zdrowia). Jest to zresztą zrozumiałe. Tylko co jakoś mało się staramy o inne rzeczy ( na przykład o zbawienie duszy) w porównaniu z tym jak staramy się (lub jak jesteśmy w stanie starać się ) o odzyskanie zdrowia. Bo o odzyskanie zdrowia jesteśmy w stanie iść wszędzie – do lekarza, do wróżki, do szarlatana, do bioenergoterapeuty, do cyganki… Sama wiele lat temu zaprowadziłam syna do Harrisa  Chorował, więc zaprowadziłam z pełnym zaufaniem – przecież przyjmowali go w swoich murach dominikanie i inni księża. W jego seansach uzdrowicielskich ponoć wzięło udział 9 mln. ludzi. Trwało to dobrych parę lat. Gdy jednak Harris poinformował, że uzdrawia za pomocą duchów – zabroniono mu wstępu do kościołów. Egzorcyści są całkowicie pewni tego, że dopuszczenie Harrisa do kościołów było wielkim błędem i lekkomyślnością, gdyż – według nich – korzystanie z zabiegów bioenergoterapeutów jest praktykowaniem okultyzmu,  co prowadzi do duchowych zniewoleń. Oczywiście nie koniecznie każdy kto się zbliżył do Harisa wpadł w sidła okultyzmu, ale według danych Roberta Tekieliego około 3 mln ludzi zostało zarażone lub bezpośrednio narażone na okultyzm. Mogą to być dane mocno zawyżone, ale nawet jeśli ta liczba jest mniejsza nie zmienia to istoty rzeczy.

Mamy więc do czynienia z psychomanipulacją, nie rozpoznana przez duchownych naszych kościołów. Nie rozpoznaną również przez hierarchię, mało tego – czy to przez zaniedbanie, czy to przez nadmierną pewność – nikt nie kwapił się w ogóle sprawdzić kim jest Harris i jak to się dzieje, że jedni są uzdrawiani, a drudzy nie (mój syn nie miał żadnej poprawy, zresztą wyzdrowiał jakiś czas potem w czasie pielgrzymki sierpniowej na Jasną Górę). 

Czy obecnie wszyscy duchowni maja pewność skąd i jak to się dzieje, że czasami  ludzie będący na modlitwach czy mszach świętych o. Bashobory są uzdrawiani? Jest to Afrykańczyk (nie mam nic do koloru jego skóry – proszę mnie nie zrozumieć opacznie), Haris zaś też dłuższy czas przybywał w Afryce. Może szamani nauczyli go swego rzemiosła. Może szamani uczyli i. o. Bashobory też.

Powie ktoś, że przesadzam. Może – nie mam stuprocentowych dowodów. Może to nie szamani, może po prostu osobiste kontakty. Bo jeśli o. Bashobora potrafi wskazać palcem kogoś chorego na konkretną chorobę i trafić w dziesiątkę – to zna ukryte rzeczy. A ukryte rzeczy zna i ujawnia tylko diabeł. Anioł ukryte rzeczy zna, lecz nigdy nie ujawnia. .

Zresztą uzdrowienia o. Bashobory bywają różne. Czytam umieszczonej w piśmie ChiT ( to się okazuje skrót od Chrystus u TY  – czego to ludzie nie wymyślą,!) pewne świadectwo o uzdrowieniu z raka za pośrednictwem o. Bashobory. Czytam z pełnym zaufaniem, myśląc, że może ja oceniam wszystko za surowo, jestem otwarta na zmianę opinii, jeśli się przekonam, że się myliłam. No i czytam:

Podczas tej niesamowitej mszy świętej o. John prowadził modlitwę na wzór ewangelicznych modlitw o uzdrowienie. Aż czuć było żar tej modlitwy, ludzie nie wstydzili się na głos błagać Pana Jezusa o wszystkie potrzebne łaski… O. John powiedział „Wśród nas jest osoba z rakiem mózgu. Ta osoba teraz zaczyna terapię – to leczenie jest bardzo, bardzo ważne. Ta osoba będzie całkowicie zdrowa.” Moi bliscy wiedzieli, że chodzi o mnie.

Jestem 19 miesięcy po operacji, radio i  chemioterapię przeżyłam bez problemów i skutków ubocznych. Ojciec John jest niesamowicie otwartym i radosnym człowiekiem. Często powtarza, że Pan Jezus jest wielki i On uzdrawia.

No i proszę – cudowne uzdrowienie odbyło się za pomocą operacji, radio i chemioterapii. Ale zaznaczam – każde uzdrowienie jest w jakiś sposób „cudowne” bo nic nie będzie beż woli Bożej. Tu mówimy jednak o takich cudownych uzdrowieniach, gdy zawieszone z woli Bożej zostają prawa natury.

Tak na marginesie – szczerze mówiąc nie bardzo wiem o co chodzi z tymi „ewangelicznymi modlitwami o uzdrowienie”. Czy to chodzi o cuda, które robił Pan Jezus? Czy o coś innego? Ale to akurat jest najmniejszy problem.

Innym problemem jest rozpowszechniony ostatnio w mediach (katolickich) slogan „uwielbiony stadion”. Nie wiem skąd im się to wzięło. Po prostu  dziennikarze chcą być oryginalni, no i wyszła taka zlepka słów absolutnie nie mająca sensu.

Przyjrzyjmy się teraz spotkaniu:

Spotkanie z o. Bashoborą organizuje Kuria Warszawsko- Praska. Obecny na spotkaniu ma być biskup Marek Solarczyk. O. Bashoborę zaprosił na to spotkanie sam Ordynariusz – bp. Henryk Hozer. Spotkanie przewidziane jest na cały dzień. Nie będzie możliwości, by wziąć w nim udziału tylko częściowo, kto raz wyjdzie nie będzie mógł powrócić, mimo, że opłacił cały dzień!  

Dalej następuje zupełnie zaskakująca informacja: Ze względu na dużą ilość osób nie będzie możliwości korzystania z sakramentu pokuty i pojednania. Prosimy skorzystać z tego sakramentu wcześniej, aby księża byli do dyspozycji tylko w szczególnych przypadkach.

Jak to jest możliwe – Dzień w ramach Roku Wiary (tak jest zapowiedziane) bez sakramentów? Bez spowiedzi? Czy to nic nie daje do myślenia?

Inna ciekawostka: W dwóch miejscach będzie trwała adoracja Najświętszego Sakramentu, zapraszamy, by oddać chwałę Jezusowi. Dokładnie tak jest napisane „Jezusowi” – nie ma „Pana Jezusa”. Ja rozumiem, że Stadion jest duży – ale dlaczego w dwóch miejscach?

No i na koniec czytamy: Ofiary składane na tacę przeznaczone będą na potrzeby diecezji warszawsko-praskiej oraz na działalność o. Johna w Ugandzie. pytam wtedy dla kogo są pieniądze zebrane za bilety? Nie dla Kurii Warszawski-Praskiej? Chyba ona powinna opłacić wynajem Stadionu i chyba z biletów (i ewentualnej dokładki)

A ceny są takie:

Koszt udziału

ZWYKŁY – 40 PLN, dla osób od 17 roku życia wg rocznika (urodzonych do 1996)

ULGOWY – 20 PLN, dla osób do 16 roku życia wg rocznika (urodzonych od 1997)

Bonusy
Za każde 20 zwykłych biletów otrzymujesz dodatkowo 1 zwykły bilet GRATIS 

Strona organizatorów podaje liczbę uczestników już po zamknięciu zapisów – 57.128 .

Nie da to wiele pieniędzy – policzmy dla ułatwienia 57.000 x 37 zł = 2.109.000. (37 zł dlatego, że biorę pod uwagę nieletnich uczestników) Nie wiem ile sobie życzy była charyzmatyczka, obecnie prezydent Warszawy, ale na pewno 2.000.000 na odnajęcie Stadionu jest za mało.(Pamiętamy dołożenie do „Madonny” 5 mln…) Więc gdzie jest  kalkulacja? Dlaczego się zaprasza Bashobarę?

Znajdujemy „odpowiedź” na łamach Metra. Ponoć taka odpowiedź uzyskali dziennikarze od bliżej nieokreślonych (nie podano nazwisk) duchownych Kurii Warszawski-Praskiej:

My w Polsce przyzwyczailiśmy się do cichej modlitwy, raczej indywidualnej. Mamy opory, by modlić się w grupie. Rzucamy temu przyzwyczajeniu rękawicę. Dlatego wybraliśmy obiekt, który pomieści najwięcej osób, Atmosfera na stadionie spowoduje, że po dwóch godzinach cały stadion wstanie i będzie wielbił Pana, wznosząc ręce – zachwalają organizatorzy. – Atmosferę ma rozkręcić ugandyjski duchowny o. John Bashobora. Ma wybitny dar do prowadzenia tak dużych modlitw.

            Cały Stadion wstanie i będzie wielbił Pana – proszę się wczytać dobrze w to zdanie. Najpierw zauważmy – jak wszyscy protestanci lub prostantyzujący nie ma ty dokładnego określenia jakiego Pana. Im starczy „Pan”

            Po drugie – atmosfera na Stadionie spowoduje, że cały Stadion wzniesie ręce. Atmosfera! Nie miłość, nie „uwielbienie”, nie wiara, a atmosfera.. Protestanckie? Chyba nikt w to nie wątpi!

            O. Bashobora ma dar do prowadzenia dużych modlitw . Ale chyba ma i dar do mówienia, podobny do tego, którym był obdarzony Fidel Castro, bo jeśli każda z jego trzech konferencji ma trwać półtora godziny, a potem jeszcze ma prowadzić modlitwy ewangelizujące – to musi być wytrzymały. Zresztą nie  tylko jego wytrzymałość nasuwa skojarzenia z Fidelem. Również i sposób potraktowania wiernych: nie będzie możliwości, by wziąć w nim udziału tylko częściowo przypomina wiece z udziałem Fidela. Ludzie tam szli z jedzeniem na cały dzień siedzieli na trawie i słuchali (lub nie) co mówi ich  przywódca. Tu będą siedzieć na ławeczkach (jeśli będzie gorąco to się usmażą na słońcu) ale wyjść im nie wolno i wrócić na inna godzinę, bo liczba mogłaby się zmniejszyć a jakiś nierozgarnięty dziennikarz opublikować zdjęcia, gdzie połowa krzesełek była by pusta.

            No więc jaki jest cel ciągnięcia od lat do Polski o. Bashoborę? I czy on naprawdę uzdrawia?

            Na pierwsze pytanie można odpowiedzieć raczej w trybie przypuszczającym – po to by rozwalać Kościół i go protestantyzować. A jeśli ktoś ma wątpliwości, co do intencji protestatyzacji, niech przyjrzy się programowi modlitw stadionowych i mi powie, gdzie jest mowa o Matce Bożej, gdzie jest Różaniec święty, gdzie inne modlitwy Maryjne, choćby jakaś Litania czy coś innego. Tego w planie nie ma. Podejrzewam, że po kilku oburzonych artykułach mogą zaśpiewać kilka pieśni maryjnych, ważne jest jednak to, że niema tego w planach. Więc wychodzi tak, że nie ma Matki Bożej i sakramentu spowiedzi. Ktoś powie – ale będzie „Eucharystia”. Owszem przewidziana jest msza św. i na pewno Rodanie Eucharystii, ale w jakich warunkach i czy to będzie godne? Nie umiem tego powiedzieć.

            Na drugie pytanie powinna nam odpowiedzieć Kuria Warszawsko-Praska, o. dominikanie, księża z Rychwału, Wałbrzychu, Pionek, Kazimierzu Biskupim, Górce Klasztornej i wiele innych miejscowości, gdzie był lub się wybiera w tym roku. o. Bashobora. Niech sprawdza dokładnie wszystko, by nie powtórzyła się historia z Harrisem.

 

12 Komentarzy

Filed under Publicystyka

12 responses to “Dokąd zmierza Kościół (refleksje nad codziennością – część II)

  1. Wojtek

    Ma Pani całkowitą rację. To co tu widzimy to NIE jest Kościół Katolicki.
    Jak mawiał Św. Atanazy, – kościoły (a teraz i stadiony) Wasze, ale Wiara nasza.

  2. Amid

    W mojej parafii był 9 czerwca – jest to 40-50 km. od Wałbrzycha – nie wiem jak było, bo ja, ani nikt z naszej rodziny na takie coś nie chodzi, ale mąż się przeszedł na cmentarz i przechodził kolo Koscioła, to było pełno ławek naustawiane przy Kosciele, chorych na wózkach było juz sporo i dwie! karetki pogotowia stały do dyspozycji. Proszę mi powiedzieć, nie raz dzwoni się po karetkę i nie mozna się doczekać, a tu dwie przez tyle godzin stały, bo zakończyło się to po 21:00, a zaczęło o 16:00.

  3. Ela Witka

    osamotniona pani w tych swoich wywodach, ale musze to napisać- ja wiem jak to wszystko się zaczeło i odkogo się zaczeło…nie mam siły by pisać dziś…. moze kiedyś pani napiszę

  4. Michał Kędzierski

    Oj ta niezbyt ewangeliczna podejrzliwość, zamiast po prostu sprawdzić.
    http://www.jezusnastadionie.pl/o-j-bashobora

    Chyba staje się jasne, że to nie są „szamańskie” uzdrowienia.
    Porównanie rekolekcji (bo to są rekolekcje na Stadionie) z mowami Fidela Castro, po prostu szokuje w ustach osoby przecież związanej z Kościołem
    I wystarczyło sprawdzić program tego spotkania, żeby przekonać się, iż zaczyna się on od modlitwy różańcowej.

    Cenię gorliwość siostry, i wierzę, że ma ona dobre intencje, ale ale warto najpierw włożyć trochę wysiłku w ustalenie prawdy, zanim zacznie się rzucać na kogoś oskarżenia (VIII Przykazanie).

  5. Anna

    Witam Panią!

    Podobnie do Pani, byłam raz z chorą córką u takiego ” uzdrowiciela”
    Powiem tylko, że byłam zdumiona i wręcz zezłoszczona na tego pana, który w sposób absolutnie bezpodstawny( ale otoczony obrazami świętymi) dawał zrozpaczonym rodzicom nadzieję…
    A szlachetna, Boża Nadzieja nie jest nikczemnym złudzeniem, że po wizycie u tego pana, mojej córce/ synowi znacznie się poprawiło….
    Zewsząd to słyszałam.
    Teraz co do ojca B. z dalekiego kraju:
    Doprawdy bardziej życzyłabym sobie codziennych gorliwie odprawianych Mszy świętych od jednorazowego szoł….
    Pragnęłabym słyszeć od kapłanów, że nie zdrowie jest najważniejsze, ale zbawienie!
    W naszej parafii na tablicy ogłoszeniowej zawisło jakieś zdrowotne ogłoszenie, kończące się słowami
    ” Zadbaj o swoją jakość życia”
    Zwróciłam się z prośbą do x proboszcza by o ” jakości życia” poopowiadał mojej chorej córce…
    Na czym ona ( ta jakość) ma polegać?
    Myślę, że idąc tym tropem powinnam była zamieszkać na stadionie.. i oczekiwać na uzdrowienie…
    A my z córką, jakże daleką do doskonałości oczekujemy- zbawienia!
    Tyle w temacie.
    Ludzie idą na spektakularne wydarzenie
    Nie widzą, że ono odbywa się co dzień, w każdym, najmniejszym i najlichszym nawet kościółku…
    Wstyd nasi kapłani, zganiacie ludzi na stadiony, mając do dyspozycji Domy Boże….

  6. Anna

    I jeszcze jedno:
    Proszę pokazać mi jedno zdjęcie ojca B. odzianego w strój kapłański, zamiast gustownych, błyszczących garniturków czy szykownych sweterków w serek:)

    • Jarosław

      Oto „bluźnierczy tekst”, który wczoraj został umieszczony na tym blogu, a po kilku godzinach został usunięty:
      Istotą rzeczy nie są potknięcia w argumentacji pani Kominek. Istotą jest to, że ksiądz Bashobora zawdzięcza swoją popularność właśnie owym „wskrzeszeniom” i innym „cudom”, na które wciąż nie ma żadnej dokumentacji, żadnych dowodów. W Lourdes bada się szczegółowo każdy przypadek uzdrowienia. I – żeby było zabawniej – większości z tych przypadków po prostu … nie uznaje się za cudowne! Może właśnie ze względu na te niejasności ks. Bashobora ubrał na występ na stadionie elegancką czarną marynarkę, był spokojny, powściągliwy, niemal dostojny. To ma być odpowiedź na te proste pytanie: „Gdzie dowody?”. Zwolennicy gdzieniegdzie piszą, że na stadionie ludzie wstawali z wózków inwalidzkich. Ale dlaczego, w dobie kamer w telefonach komórkowych, internet nie jest zalany od kilku dni tymi nagraniami? Wywołują w ciemni zdjęcia?!? Poza tym, lekarze i biurokraci są w stanie wyprodukować takie „dowody”. I być może do tego w końcu dojdzie, jak się resztka „głupków” nie przestanie dopytywać o to wszystko. A resztka jest coraz mniejsza, bo jest po prostu zmęczona tym cyrkiem. Nadto, jest coś takiego jak zwyczajnie fałszywe cuda. Dla mnie, choćby teraz te dowody zaczęły się pojawiać masowo, sam fakt, że przez pięć lat zachowywano się tak mętnie w tych kwestiach, już jest wystarczającym powodem, aby trzymać się od tego z daleka. A jeśli ktoś nie widzi, że to jest protestantyzacja duchowości katolickiej, to chyba oślepł nie tylko oczy, ale i na rozum!

  7. MIchał

    Obawy okazały się dzięki Bogu bezpodstawne. Miałem okazję uczestniczyć w pięknym spotkaniu z Chrystusem obecnym w modlitwie, Słowie Bożym, sakramencie pojednania i Najświetszej Ofierze. Obecnym dla prawie 60 tysięcy uczestników, którzy przyszli na stadion, słuchali konferencji, modlili się, ustawiali w kolejkach do spowiedzi. Szczytem tego dnia była piękna Liturgia sprawowana przez dwóch biskupów miejsca i kilkuset kapłanów. Ks. arcybiskup Hoser- nieprzypadkowo tak obecnie atakowany przez wrogie Kościołowi media-pasterz diecezji praskiej był z nami przez cały dzień, podobnie jak bp Marek Solarczyk który wygłosił homilię. O. John Bashobora już w pierwszej konferencji uświadomił nam ,co jest najważniejsze dla naszego uzdrowienia, mówił o sakramencie pojednania- o tym ze to jest podstawa otwierania się na Bożą łaskę. Na stadionie było około 500 kapłanów, wiec każdy chętny mógł z tego sakramentu uzdrowienia skorzystać.

    Ojciec wyraźnie powiedział też to, czego nie potrafiły zauważyć media, a nawet niektórzy katolicy zastanawiający się czy „o. Bashobora uzdrawia”. To nie człowiek uzdrawia, nie on, ktory jest tylko zwykłym kapłanem, który jeździ po świecie aby głosić Ewangelię. Uzdrawia Chrystus, a warunkiem, aby otwierać się na to uzdrowienie- zwłaszcza to najważniejsze duchowe- jest trwanie w jedności sakramentalnej z Bogiem i nasza wiara. Wiara, która bierze się ze słuchania Słowa Bożego, z obcowania z tym żywym Słowem. Tak jak ma to miejsce w Liturgii- najpierw słuchamy Słowa, przygotowując się na przyjęcie Ciała Chrystusa. Stąd nie wypada nam przystępować do Komunii Świetej, jesli spóźniliśmy się na mszę i to Słowo nas ominęło.Taka drobna praktyczna uwaga, ale chyba potrzebna wielu z nas.

    Ojciec John mówił też o swoim życiu, o tym jak był dzieckiem z biednej rodziny, nie miał nawet butów, już wtedy pragnął poświęcić swoje życie na służbę Jezusowi. Znalazł się ktoś, kto sfinansował jego edukację. I dziś ojciec spłaca ten dług zbierając środki na finansowanie nauki setek dzieci z najbiedniejszych afrykańskich rejonów.To na ten cel pójdą pieniądze z naszych biletów,.

    Ale przede wszystkim te konferencje były okazją do wspólnej modlitwy, do powierzania z wiarą siebie i bliskich Jezusowi, zarówno w Różańcu, czy Koronce do Bożego Miłosierdzia, jak i modlitwie spontanicznej, do której o. John nas zachęcał. Obok strumieni Bożej łaski, widać też było i duchową walkę- krzyk i płacz osób dręczonych przez złego ducha, z pomoca przychodzili obecni na stadionie księża egzorcyści. Myślę zresztą, że cała ta modlitwa była wielkim egzorcyzmem, po występie bluźnierczej „artystki” rok wcześniej w tym samym miejscu. Istnienie diabła jest dziś tematem tabu, nie pisża o nim na poważnie laickie media, zapominają o nim nawet katolicy. Tam na stadionie mieliśmy okazję doświadczyć walki i zwycięstwa Jezusa nad szatanem na żywo.

    Co do uzdrowień. o. John ma do nich podejście bardzo praktyczne- każdy kto uzna, że doświadczył takiej łaski Boga, powinien przede wszystkim pójśc do lekarza i to obiektywnie potwierdzić, zanim zacznie dawac świadectwo.

    Media wrogie Kościołowi uczyniły wiele aby zniechęcić nas do udziału w tym wydarzeniu, przedstawic w krzywym zwierciadle skromnego kapłana z Ugandy, zaatakować biskupa, który zorganizował te rekolekcje. Ale nie udało się, Stadion był pełny i pierwszy raz w tym miejscu, mimo niemal kompletu widzów był spokój, porządek, wiele godzin modlitwy i Adoracji.
    Uczestnicy wychodzili radośni i z umocnioną wiarą, która pomoże im pełniej zaangażować się w życie Kościoła i świadectwo dla świata.

  8. Jarosław

    Istotą rzeczy nie są potknięcia w argumentacji pani Kominek. Istotą jest to, że ksiądz Bashobora zawdzięcza swoją popularność właśnie owym „wskrzeszeniom” i innym „cudom”, na które wciąż nie ma żadnej dokumentacji, żadnych dowodów. W Lourdes bada się szczegółowo każdy przypadek uzdrowienia. I – żeby było zabawniej – większości z tych przypadków po prostu … nie uznaje się za cudowne! Może właśnie ze względu na te niejasności ks. Bashobora ubrał na występ na stadionie elegancką czarną marynarkę, był spokojny, powściągliwy, niemal dostojny. To ma być odpowiedź na te proste pytanie: „Gdzie dowody?”. Zwolennicy gdzieniegdzie piszą, że na stadionie ludzie wstawali z wózków inwalidzkich. Ale dlaczego, w dobie kamer w telefonach komórkowych, internet nie jest zalany od kilku dni tymi nagraniami? Wywołują w ciemni zdjęcia?!? Poza tym, lekarze i biurokraci są w stanie wyprodukować takie „dowody”. I być może do tego w końcu dojdzie, jak się resztka „głupków” nie przestanie dopytywać o to wszystko. A resztka jest coraz mniejsza, bo jest po prostu zmęczona tym cyrkiem. Nadto, jest coś takiego jak zwyczajnie fałszywe cuda. Dla mnie, choćby teraz te dowody zaczęły się pojawiać masowo, sam fakt, że przez pięć lat zachowywano się tak mętnie w tych kwestiach, już jest wystarczającym powodem, aby trzymać się od tego z daleka. A jeśli ktoś nie widzi, że to jest protestantyzacja duchowości katolickiej, to chyba oślepł nie tylko oczy, ale i na rozum!

  9. Marian Maj

    Cała ta działalność pachnie kryptookultyzmem, pożądaniem mocy, i to nawet nie w wersji Fryderyka Nietzschego. A w jakiej? Ano w takiej bardziej w stylu szamanizmu z Czarnego Lądu. Tyle że ubranej w elegancką „katolicką” marynarkę. Wśród osób promujących o. Bashoborę można znaleźć takie, które potrafią fascynować się np. metodami niejakiego Gurdżijewa, przyjaciela Józefa Stalina i osób z otoczenia Adolfa Hitlera. Oczywiście, oficjalnie osoby te napomykają czasem o okultyźmie Gurdżijewa, ale prywatnie nie kryją pozytywnego zainteresowania tym magiem. Z głębi takich poszukiwań bez większych problemów może się rodzić zdolność do wypędzania jednych demonów, aby zrobić miejsce … innym demonom. I cóż z tego, że być może niechcący, nieświadomie! „Katolickie” marynarki czy niewinne krótkie spodenki i długie włosy, a nawet naukowe zadęcie w żaden sposób przed tym nie chronią. Z „zabawnych” rzeczy należy dorzucić fragment rozmowy (http://www.youtube.com/watch?v=IrP0LmUZMNo ) panów Sakiewicza, Terlikowskiego i Tekielego, gdzie w mówi się o tym, że „lewitacja nie jest niczym niezwykłym” ( 10 min 17 sek ). Możemy spać spokojnie. Walka z demonami jest w dobrych, dojrzałych rękach!

  10. Marian Maj

    I proszę sobie wpisać w Google „Bashobora” + angielskie odpowiedniki słów typu: „wskrzeszanie”, „cuda” itp. itd. Czyż nie jest zdumiewającą rzeczą, że świat nie wie właściwie nic o tych niezwykłych dokonaniach? Tylko Polska jest wyróżniona! No, ale to nikogo nie dziwi. I to jest jeszcze bardziej zdumiewające! Nawet Jezusowi nie udało się, mimo nalegań w niejednym przypadku, utrzymać wielu swoich cudów w tajemnicy. A o. Bashoborze i owszem. I to jest kolejny „cud” o. Bashobory. To apel szczególnie do zwolenników. Sprawdzenie tych rzeczy jest bardzo proste. Odwagi!

Dodaj komentarz